#dWSKv

Nie potrafię robić niespodzianek. Kiedy coś po cichu zaplanuję, to jestem tym tak podjarana, że nie mogę utrzymać języka za zębami i część zdradzam, przez co druga osoba domyśla się, co planuję.
Cóż, mój chłopak nawet jak wie, o co mi chodzi, to udaje, że nie ma o niczym bladego pojęcia.

#PyGiJ

W moim odczuciu polski rynek pracy nadal jest głęboką patologią i piekłem, w którym w sposób bardziej lub mniej jawny jest obecna mentalność wyzysku, zamordyzmu, dziadostwa i horroru. Koniunktura i wskaźnik bezrobocia może stały się zapalnikiem jakichś zmian, ale to jeszcze lata świetlne i zwykłe pudrowanie, realnie nic się nie zmieni, dopóki nie odejdą na emeryturę dwa pokolenia Polaków.

Według mnie pracodawcy i szefowie mają dalej zakodowane w podświadomości te same zachowania. Jeśli nie jesteś w jakimś TOP 1 procent ludzi z najbardziej deficytowymi, ścisłymi umiejętnościami, to powiedzą ci, żebyś się nie przejmował, że nic takiego, ale i tu pojawia się cały problem, że wtedy twoje warunki będą tak dziadowskie, jakby się nic nie zmieniło, a i tak pewnie w końcu zaczną od ciebie wymagać, żebyś zaczął robić to co ci geniusze i czego niby nie musiałeś robić, no ale trzeba. Jeśli nie jesteś w tym TOP-ie, to możesz liczyć tylko na wyzysk, terror, horror, zmuszanie cię do jakichś chorych rzeczy, których nie chcesz robić, brak spokoju, próbę dokręcania ci śruby na każdym kroku.

Będziesz musiał nadążać za karierowiczami, Polakami, którzy postawili firmę i robotę na pierwszym miejscu i jest sensem ich życia. Nie powiedzą ci już tego wprost, bo coś tam się niby poprawia, ale nadal będzie niewyrażone oczekiwanie, żebyś się angażował ponad miarę i niezadowolenie, że nie chcesz.

Tylko że moim zdaniem jeśli ktoś w swoim być może jedynym życiu postawił na pierwszym miejscu jakąś firmę kogoś innego, z której ma tylko okruchy niewidoczne pod mikroskopem, to jest idiotą. Zmarnował swoje życie.

I jeszcze jedna ważna kwestia, nieważne, czy to jest mała, prywatna firma, czy jakaś korporacja. Dopóki pracują tam Polacy, to warunki, atmosfera i wszystko będzie tam do szpiku kości dziadowskie i beznadziejne. Podobać się będzie tam tylko takim, co stracili sens w życiu i jarają się swoją robotą.

#RPr2l

Miałem zły czas, gdy z moją Mamą zaczęło dziać się naprawę źle. Zacząłem pić.
Były dni, że w pracy byłem sam dla siebie. Czyli siedziałem przepisową ilość godzin. I - zacząłem kupować w takie właśnie dni poranne piwo.

Ktoś to jednak zauważył rano i doniósł szefowi.

Ten się pojawił nad ranem z moim wnioskiem urlopowym w ręce i dał wybór: idę do domu i on o tym zapomina, albo będę miał problemy na poziomie co najmniej policji.
Różnie o nim mówią, ale tego nie zapomnę. 


Mama nie żyje już 6 lat, a ja się trzymam.

#n1sXG

Mam pewien problem z moim tatą. Opowiem wam dwie sytuacje z nim związane.

1. Rok temu przygarnęliśmy pieska od znajomych, których suka wydała na świat szczeniaki. Pies ten wabi się Aleks. Niestety, lecz mój tata nie chce mu zapewnić godnych warunków. Aleks mieszka w budzie przed domem, z ciasną kolczatką i przypięty do łańcucha. Je ze starych garnków, gdzie tata wrzuca mu najtańszą i złą jakościowo karmę i resztki z obiadu. Do tego na spacery zabiera ze sobą kij, którym pogania Aleksa (bije go). Mówiłam mu, że powinnyśmy mu zapewnić lepsze warunki, lecz on odpowiedział mi: „Nie będę wydawać fortuny na psa i nie będę go rozpieszczać. Na wsi tak traktowało się psy i było dobrze”.
Mama też pochodzi z „wiejskich sfer” i również uważa, że Aleks ma dobre warunki, dlatego nie chce mi pomóc cokolwiek zmienić.

2. Nasz strych nachodzi kuna. Tata ma zamiar ją złapać i utopić, chociaż jest to karalne i on zdaje sobie z tego sprawę. Proponowałam, żeby wywiózł ją do lasu, ale wyśmiał mnie i powiedział, że nie będzie marnować na to paliwa. Wiem, że kuny to szkodniki, ale żal mi tego zwierzątka :(

Wiecie może, jak rozwiązać oba problemy?

#7j2Vf

Spotykam się 1,5 miesiąca z facetem z aplikacji, który twierdził, że szuka związku. Mamy wspólne zainteresowania i z nikim się tak dobrze nie dogadywałam wcześniej. Nie doszło między nami jeszcze do niczego, mimo wielu spotkań.
Na ostatniej randce zeszliśmy na tematy łóżkowe (on zaczął). Zapytał o moje preferencje w tym temacie, a potem ja zapytałam o jego. Powiedział, że byłby otwarty na trójkąt i przez to zaczęłam mieć wątpliwości, czy w ogóle dalej chcę mieć z nim kontakt. Nie interesują mnie żadne trójkąty, nie wyobrażam sobie tego, zresztą mu o tym powiedziałam, ale boli mnie fakt, że w ogóle wyskoczył z czymś takim, bo powinien być skupiony na mnie. Nie zaproponował konkretnie, tylko takie stwierdzenie rzucił, ale po co tak otwarcie to powiedział? Czy to znaczy, że nie traktuje mnie poważnie? Porozmawiać z nim, wygarnąć czy wysłać go na drzewo?

#rltWx

Na pogrzebie mojego dziadka, który przez całe dotychczasowe życie był moim jedynym ojcem, a przed biologicznym patologicznym padalcem bronił mnie jak mógł, nie uroniłam nawet jednej łzy. Przed czy po pogrzebie tak samo. Mam przez to straszne wyrzuty sumienia, co mnie przygniata, męczy i przez to czuję obrzydzenie do samej siebie. Najgorsze w tym jest to, że nie stać mnie było na kilka łez, ale gdy mój brat został ofiarą ciężkiego rozwolnienia cmentarnego ptaka, nie mogłam powstrzymać śmiechu (podczas pogrzebu!).
Źle mi z tym, bardzo źle.

#wYCyF

Większość osób z mojego i podobnych roczników z mojej miejscowości wyjechało na studia/do pracy do większych miast. Jak to na wioskach, ludzie pracują w różnych zawodach, jest parę bogatszych rodzin, ale z reguły reszta jest na średnim, albo niskim poziomie materialnym.

Sama wyjeżdżając z domu na studia od razu poszłam do pracy i właściwie utrzymywałam się sama by nie obciążać rodziców. Wiadomo jednak, że nie każdy robił tak jak ja. Rodzice niektórych znajomych ciężko pracowali, by opłacić studia i życie w mieście swoim dzieciom, a one bywały różne. Jedni znajomi przyjeżdżali kiedy tylko mogli coś pomóc, inni rodziców trochę olali, bo życie w mieście i imprezy ważniejsze.

Jednak jakiś czas temu zobaczyłam szczyt niewdzięczności. Mój znajomy zaczął opowiadać o nowej koleżance, super imprezowiczka, zawsze ma hajs żeby się napić, fajnie ubrana, ma dużo czasu bo studia lekkie i rzadko na nich bywa. Ogólnie laska szasta hajsem na lewo i prawo. No nic. Na wspólnego grilla w końcu ją przeprowadził. Była to dziewczyna z sąsiedniej miejscowości, młodsza ode mnie o kilka lat, więc nie rozpoznała mnie, ale ja ją tak. Coś mnie ściskało w środku jak słuchałam jej opowiadań o tym, że ojciec pracuje za granicą i jest kimś ważnym, a mama nie żyje od dawna. Opowiadała o imprezach, o wyjazdach i innych takich. A ja znałam drugą stronę tej opowieści.

Znałam jej rodziców. Tatę, który pracuje za granicą na różnych budowach i z roku na rok jak wraca do swoich rodziców na święta wygląda coraz gorzej, mamę, która od dawna przebywa w szpitalu psychiatrycznym i dziadków, którzy z dumą opowiadają o wnuczce, pilnej studentce, grzecznej dziewczynie...

A ona się ich wstydzi. Rozumiem popisywanie się, ale żeby wstydzić się własnych rodziców, ojca, który robi wszystko byle jego dziecku niczego nie zabrakło, matki, która z tego co wiem wciąż o nią pyta... Jakim trzeba być człowiekiem?
Dodaj anonimowe wyznanie