#kIL59

No więc tak: powiedziałam mojemu chłopakowi, że tak naprawdę w ogóle nie mam pociągu seksualnego. To oczywiście kłamstwo. Po prostu nie chciałam go ranić po tym, jak mi wyznał, że tak naprawdę kobiety go nie pociągają, a uprawiał ze mną seks, żeby sobie udowodnić, że nie jest gejem.

#0vp4M

Moim problemem jest to, że za bardzo kocham.
Mam ponad 20 lat, świetną jak na swój wiek pracę, doszedłem w życiu do wielu rzeczy, czasem z większym, czasem z mniejszym wsparciem bliskich. Jednak od pewnego czasu moje zdrowie psychiczne się sypie. Czuję, jak tracę grunt pod nogami, paraliżuje mnie strach, odechciewa mi się jeść i żyć. Długo myślałem nad powodem tych coraz bardziej depresyjnych stanów i doszedłem do wniosku, że kocham za bardzo. Zbyt często myślę o mojej partnerce, gdy nie odzywa się przez dłuższy czas, zaczynam okropnie tęsknić. Potrzebuję wiedzieć, że u niej jest okej. Gdy się pokłócimy lub mamy gorszy czas, te stany się nasilają. Czuję wtedy, że ją tracę i jestem bezsilny. Zawsze potrafiłem poradzić sobie z każdą sytuacją, ale to mnie przerasta. Nie umiem tego kontrolować. Wiem, że kluczem jest posiadanie wielu rzeczy, które stanowią swoistą „podporę” dla życia, czegoś, na czym powinienem móc się oprzeć w gorszym czasie, ale w tej sytuacji to nie działa. Poświęcam zdecydowanie zbyt dużo energii i zatracam się w tej miłości. Wiem, że ona też bardzo mnie kocha, ale czasem pojawiają się wątpliwości, które mnie totalnie paraliżują. Wtedy wszystko inne przestaje mieć znaczenie i liczy się tylko ona.

Jestem umówiony na pierwszą wizytę u psychologa. Trzymajcie kciuki.

#4Yesr

Jak miałam jakieś 4-5 lat, podczas sylwestrowego odpalania fajerwerków w jednym z nich przy starcie złamał się kijek, przez co fajerwerk zamiast lecieć w górę, leciał po ziemi PROSTO NA MNIE. I mój dziecięcy móżdżek zamiast zasugerować zejście z jego trasy zadecydował, że spierdzielamy przed jebańcem do domu.
Prawdopodobnie byłam wtedy szybsza od Usaina Bolta.

#ghF3G

Piszę to jako przestrogę dla wszystkich osób, które myślą, że ćpanie to świetny dodatek do udanej imprezy, które nie niesie żadnych konsekwencji.
Sylwester, dużo alkoholu, dlaczego nie wziąć jakiś narkotyków?
Padło na kryształ, super zabawa wszystko pięknie... do czasu. Końcówki imprezy nie pamiętam, nie wiem jak wyszedłem z mieszkania w którym miałem spać, nie wiem jak znalazłem się na mieście, przeszedłem na nogach ponad 15 km. Ale dlaczego nie ułatwić sobie drogi? Samochody elektryczne stoją przecież na każdym rogu, człowiek który jest pijany i naćpany na pewno nie myśli trzeźwo. 

Wsiadłem, przejechałem 10 km, zaparkowałem i poszedłem dalej do domu. NA SZCZĘŚCIE nic się nie stało, ale co jeśli ktoś jechał by przede mną i nagle musiałbym zahamować? Albo co gorsze ktoś przechodziłby akurat przez ulicę? Ja miałem na tyle szczęścia, że drogi były puste, lecz w tych czasach korzystanie z takich rzeczy jest za proste. Nie bierzesz specjalnie kluczyków od samochodu? Co za problem, wystarczy Ci tylko telefon. Owszem, próbowałem zamówić taksówkę tylko przy tym ogromie narkotyków i alkoholu graniczyło to z cudem. 

U mnie skończyło się to tylko na złych wspomnieniach, kacu zwykłym i moralnym, ale jeśli ktoś nie miałby tyle szczęścia co ja to mógłby skończyć w więzieniu, dziś mądrzejszy o to doświadczenie zaczynam kolejny rok jako zupełnie inny człowiek. Mam nadzieję, że osoby które to przeczytają zastanowią się milion razy zanim zaczną brać narkotyki. Jeśli wiesz, że Twój znajomy jest naćpany i ledwo kontaktuje nigdy nie zostawiaj go samego, bo owszem nikt nie zmusił go żeby brał ale też życie ma się tylko jedno i łatwo je spi3rdolić, sobie lub komuś. Przecież wystarczyłoby żeby ktoś powiedział "człowieku odbiło Ci?" i nic by się nie stało, niestety nikogo takiego nie było.


Mam nadzieję że dzięki temu, że to napisałem odwiodę wiele osób od brania narkotyków, ja sam nigdy więcej już nic nie wezmę. Miałem wielkie szczęście, że nic się nie stało i dziś doceniam to co mam milion razy bardziej niż kiedyś. A jeśli już macie coś brać, to zróbcie to tak by była przy tym chociaż jedna osoba, która jest trzeźwa. Po narkotykach ludzie zmieniają się w osoby którymi na co dzień nie są, ja nawet po łyku piwa nie wsiadałem do samochodu. Dziś doceniam lekcje którą dostałem i cieszę się, że mam czasem więcej szczęścia niż rozumu.

Bawcie się z głową bo łatwo zniszczyć sobie życie w zaledwie chwilę.
Bo przecież co może zmienić jedna kreska, nie?

#MsE5F

Mam 18 lat. Jednym z najczęściej słyszanych przeze mnie komplementów jest ten, że ładnie pachnę. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że z powodu alergii nie mogę używać większości kosmetyków zawierających sztuczne substancje zapachowe. Nie używam perfum, a naturalny zapach mojego ciała jest opisywany przez różne osoby jako "przyjemny", "słodki". Zdarzyło się, że wspominały o tym nieznajome osoby ze środków komunikacji miejskiej.
Jestem osobą, która lubi dbać o siebie, jednak powyższe sytuacje zaczynają bywać nieco krępujące.

#yqtXu

Pewnie większość z was zastanawiała się, czy ma swojego sobowtóra. Ze mną było podobnie, tym bardziej że mam specyficzną urodę i często słyszałam totalnie skrajne opinie co do swojego wyglądu. I nieraz nawet zastanawiałam się, jak kto inny radziłby sobie z tym na moim miejscu.

I znalazłam ją - dziewczynę, która wygląda niemal identycznie jak ja. Nie ma chyba bardziej głupawego uczucia niż to, że ktoś o twojej twarzy wdzięczy się do kamerki, pozbawiając się kolejnych części garderoby. Cieszę się tylko, że mój klon pozostał na etapie amatorskich rozbieranych kamerek, bo gdyby była popularna na miarę Sashy Grey, to miałabym przechlapane.
Dodaj anonimowe wyznanie