#nmbln

Mam niesamowicie wielki problem.
Dwa lata temu, kiedy poznałam swojego chłopaka, był przystojny, czysty i ubierał się bardzo dobrze. Kiedy zamieszkaliśmy razem, niesamowicie się zmienił. 
Pierwsza sprawa – nie uważał na nowe ciuchy. Robiliśmy malowanie? Nowa koszulka zachlapana farbą. Jechał na ryby? W nowych ubraniach, które również zostały zniszczone.
Druga sprawa – niemycie zębów. Ja rozumiem, że raz na jakiś czas ktoś nie umyje zębów, bo zaspał i się spieszył. Nie jestem ideałem i też czasami rano czy wieczorem zapomnę umyć, ale mój facet myje wtedy, kiedy go upomnę i poproszę. 
Trzecia sprawa – niemycie się (swojego ciała). To samo co w drugiej sprawie – rozumiem nie umyć się przez jeden dzień, ale tak jest codziennie. Muszę go non stop wieczorem upominać, żeby poszedł się umyć.
 
Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Ja zawsze staram się wyglądać czysto, schludnie i po prostu lubię się ładnie ubierać. I zwyczajnie wstydzę się, że kiedy jedziemy do mojej rodziny czy na jakieś imprezy, to on też się nie myje.
Nie wiem co robić, jak do niego dotrzeć.

#HchbB

Słyszeliście pewnie nieraz o tym, że koś zaczadził się i utopił w wannie podczas kąpieli.
Zastanawialiście się, jak to jest? Gorączkowe łapanie oddechu? Świadomość, gdy opadasz pod poziom wody i twoje drogi oddechowe wypełnia woda zamiast powietrza? Panika? Nic z tych rzeczy.

Bierzesz kąpiel, pełen relaks. W pewnym momencie odprężasz się jeszcze bardziej, czujesz błogostan, nieodpartą chęć ucięcia sobie króciutkiej drzemki – w sumie, co złego może ci się stać, przecież głowę masz nad powierzchnią wody... Powoli tracisz panowanie nad swoim ciałem, głowa, ręce oraz nogi są jak z waty i ciężko je utrzymać w takiej pozycji, w jakiej ma się ochotę. Mimo to jest ci wszystko jedno, bo czujesz ciepło wody i ten niesamowity błogostan, jakby nie było nic prócz ciebie i tej cudownej kąpieli. Jeśli ulegniesz i uśniesz, już się nie obudzisz. Jeśli będziesz miał/a się na baczności, ostatnimi resztkami sił spuścisz wodę z wanny, otworzysz drzwi lub okno i wpuścisz trochę powietrza do czterech ścian, które byłyby ostatnimi, które zobaczysz.

Skąd to wiem? Kilka lat temu podczas kąpieli w wannie czułam to wszystko, co opisałam wyżej. Spuszczając wodę z wanny, walczyłam ze sobą o każdy ruch. Siedząc w wannie udało mi się jeszcze uchylić drzwi od łazienki i wtedy straciłam przytomność. Nie czułam, jak wypadam z wanny i łamię sobie nos o sedes.
Moja mama usłyszała łomot i przybiegła zobaczyć, co się stało. Długo nie mogła mnie wybudzić. Pamiętam tylko przyjazd karetki.

Montujcie czujniki, miejcie się na baczności, by Wasze matki nie były skazane na oglądanie i zbieranie Waszego gołego cielska rozwalonego na kafelkach łazienki.

#ZQQkQ

Zawsze twierdziłam, że każdy człowiek zasługuje na szansę. Choroba nie wybiera, więc nigdy bym kogoś nie skreśliła z powodu choroby. Dałam szansę facetowi z depresją. Leczył się, chciałam mu pomóc.
Co dostałam w zamian?
Płacz, histerię, groźby, że sobie coś zrobi, próbę odcięcia mnie od wszystkiego, co nie jest nim, szantaż emocjonalny.
Potrafił zrobić mi aferę, że muszę wyjść do pracy. Sam nie pracował, więc ktoś musiał. Awanturował się, że skoro go kocham, to powinnam wziąć wolne i z nim zostać, bo on źle się czuje i nie wie do czego jest zdolny dzisiaj.
Cały dzień w pracy bałam się, że wrócę do domu i zobaczę go martwego. Po takiej akcji potrafił wyłączyć telefon, a ja umierałam ze strachu.
W końcu nie wytrzymałam. Zerwałam z nim. Oczywiście usłyszałam historię, że się zabije, ale w tamtym jedynym momencie miałam to już gdzieś. Wezwałam policję i karetkę. Wylądował w psychiatryku, a ja miałam w końcu święty spokój.

#SX97m

Ostatnio byłem z dwoma przyjaciółkami na basenie, wyszedłem pierwszy, wiadomo, dziewczyny muszą wysuszyć włosy, zrobić się, etc. Gdy wyszedłem na parking, z daleka zobaczyłem kartkę za tylną wycieraczką mojego auta. Podbiegam, patrzę, czytam: „Przepraszam za uszkodzenie auta!!! Kontakt: (tu nr telefonu)”. Od razu zacząłem szukać owej szkody – i nic. Przyjrzałem się dokładnie kartce i zobaczyłem, że na drugiej stronie zgiętej w pół kartki widniał napis „(moje imię) debil XD)”. Ciśnienie ze mnie zeszło, zacząłem się śmiać, przyjrzałem się temu numerowi telefonu i skojarzyłem, że należy on do mojego znajomego...
Nagle wpadłem na genialny pomysł! Oderwałem tył kartki, został sam napis ze szkodą, włożyłem go za wycieraczkę do samochodu obok. I tak obróciłem dobry żart w jeszcze lepszy :D

PS Ktoś do niego dzwonił i pisał wiadomości w sprawie szkody XD

#7DODS

Mam 22 lata, studiuję i jestem singlem – co za tym idzie, jak to na studiach, nawiązałem ostatnio znajomość z pewną dziewczyną. Od razu bardzo przypadliśmy sobie nawzajem do gustu, spojrzenia, niewinne uśmieszki – już wtedy wiedziałem, że coś się święci. Ale po kolei.

Po kilku spotkaniach w gronie znajomych zaczęliśmy ze sobą pisać. Po następnych kilku dniach pierwsze spotkanie, pierwszy pocałunek. Nasza znajomość rozkwitała, byłem nią zauroczony i nie myślałem o niczym innym jak tylko o niej, kiedy tylko by się spotkać, spędzić z nią jak najwięcej czasu. Ale skoro to piszę, nie mogło być aż tak pięknie. Jak już wspomniałem, nasza znajomość rozkwitała – co za tym szło przyszedł czas na pierwsze zbliżenie. Zaprosiłem ją do siebie na „oglądanie filmu”, którego tak naprawdę nigdy nie mieliśmy obejrzeć, ale do rzeczy. Zaczęliśmy się namiętnie całować, chwila była jedną z tych piękniejszych w moim życiu i gdy było już tak gorąco, że ona swoimi małymi rączkami rozpinała mój rozporek, a moje dłonie kierowały się do jej krocza, poczułem, że coś mi tu śmierdzi – dosłownie waliło zgniłym śledziem pomieszanym ze zgniłymi jajkami, kwasem siarkowym i ch*j wie czym jeszcze.
Na początku zagryzłem zęby i pomyślałem, że to chwilowe, może nie umyła się po siłowni czy coś... Tutaj nadmienię, iż nie byłem prawiczkiem i wiem „czym to pachnie”, lecz to nie był ten zapach. Byłem twardym zawodnikiem i nadal to bagatelizowałem, lecz epicentrum tej niewątpliwej katastrofy miało miejsce, gdy wsadziłem w nią palec. Myślałem, że nie wytrzymam, to było okropne. Na co dzień nie jestem raczej typem wrażliwca, który by wymiotował na byle widok czy zapach czegoś obrzydliwego. Dlatego tutaj ciągnąłem przedstawienie do końca, lecz uznałem, że mój przyjaciel wyjdzie z tej potyczki bez szwanku i powiedziałem jej, że to pierwsze nasze zbliżenie i wystarczy, o krok dalej przejdziemy następnym razem. Jakże ochoczo zgodziła się, uznając mnie za wrażliwego typa, który nie chce wygrzmocić i zostawić. Szkoda tylko, że to wrażenie szybko minęło, bo następnego spotkania już nie było.
Wiem, że całe to zajście mogło być spowodowane jak już wspomniałem niedokładnym umyciem się po siłowni (jest prawdziwą gymgirl), lecz jakoś nie mogłem wymazać tego smrodu z pamięci i dziwnym trafem całe to zauroczenie szlag trafił... Nadal jestem singlem :C

#w6pP5

Niektórzy po rodzicach dziedziczą wysoki wzrost, niebieskie oczy, a co ja odziedziczyłam po mojej mamie? Głośne oddawanie moczu... Jak bardzo chciałabym to powstrzymać, to nie mogę. Więc jeśli będziecie kiedyś w toalecie i usłyszycie odgłos wodospadu, to proszę o wyrozumiałość ;)

#HhhbI

Życie mi się trochę posypało...
Przez kilka lat ukrywaliśmy razem z członkiem rodziny nasz związek. Oboje pełnoletni jesteśmy już dawno. Bardzo trudna i bolesna sprawa, ale nikogo tak bardzo nie kocham, z wzajemnością. Dowiedziała się o tym siostra, powiedziała o wszystkim mamie. Nie mogą tego zaakceptować, zabronili nam się spotykać, a przed rodziną mamy udawać, że wszystko w porządku. To wszystko pod groźbą wyrzucenia mnie z domu. Domownicy tej drugiej połówki natomiast nie są niczego świadomi.
Najbardziej bolesne jest to, że nikt nie jest w stanie nas zrozumieć. Wcześniej praktycznie nie mieliśmy ze sobą kontaktu, byliśmy dla siebie jak obcy ludzie i dlatego pojawiło się między nami uczucie. Wspieraliśmy się w trudnych chwilach, pomagaliśmy sobie. Jedno za drugie byłoby w stanie oddać życie.

Jestem w kropce. Z mamą ani siostrą nigdy nie miałam aż tak dobrej relacji. O ojcu nawet nie wspomnę. Nie wyobrażam sobie mojego życia z inną osobą, a stopień pokrewieństwa nie stoi na przeszkodzie. Dlatego nie czuję, że jestem złym człowiekiem. Przykre jest to, że istnieją związki bez miłości, a dwie osoby, które się kochają, nie mogą być razem.

#iqIL5

Jestem dość bogaty, sam do wszystkiego doszedłem, nikt mi pieniędzy nie dał. i właśnie to pieniądze są powodem mojego problemu. Mam wielu znajomych, niektórzy nazywają mnie przyjacielem, a inni mówią, że jestem dla nich jak brat. Ale przez pieniądze nie mam pojęcia, kto jest przyjacielem moim, a kto mojego portfela. Nigdy nikomu nie odmówię pożyczki jakiejś kwoty, zwykle są to małe sumy, kilkaset złotych, ale zdarzają się też większe. I rozumiem, że ktoś może mieć gorszy miesiąc, nigdy nie wypominam, że jakkolwiek pomogłem ani nie oczekuję nic w zamian. Jednak kilka osób już przez to musiałem skreślić z listy znajomych – byli mi winni 5-10 tys. i nagle znajomość znikła, jakby nigdy mnie nie znali. Przez te właśnie osoby pieniądze stały się dla mnie problemem.
Chcę ufać tym, którzy przy mnie są, ale zawsze gdzieś z tyłu głowy coś dzwoni, aby tego nie robić. Nauczyłem się jednego z takiego starego filmu – pożyczam wszystkim, a jak ktoś nie odda, to wiem, na ile wycenić znajomość ze mną.
Dlatego ludzie, którzy mają pieniądze i mówią, że pieniądze szczęścia nie dają, wiedzą, co mówią.

PS Policji nie zawiadamiałem, bo żadnego kwitu nie miałem, a i nawet bym nie chciał tracić nerwy na takie osoby.

#PeQlf

Kilka lat temu pracowałam w jednym ze sklepów odzieżowych w niewielkiej galerii. Prócz tego sklepu moi szefowie mieli inny sklep w boksie obok. Bardzo często byłam w sklepie sama, więc chcąc wyjść do toalety, musiałam prosić którąś dziewczynę ze sklepu obok, by mnie zastąpiła, gdyż właściciele nie pozwolili na zamykanie sklepu na te kilka minut. Niestety pewnego dnia, tuż przed zamknięciem sklepu, żadna z koleżanek przyjść nie mogła, a ja już nie mogłam wytrzymać. W momencie wybicia godziny zamknięcia ściągnęłam trochę roletę, pobiegłam na zaplecze i po prostu wysikałam się do wiaderka z płynem i wodą po umyciu podłogi. Czułam się okropnie, ale co zrobić? Gdybym ściągnęła roletę przed zamknięciem sklepu, zostałabym natychmiast zwolniona.

Wszystko wylałam rano przed otwarciem sklepu, gdy jak zawsze wymieniałam wodę na kolejną zmianę.

#gukuj

Jako że niedawno były święta, nastąpiła coroczna powtórka pytań. Jestem ateistką tak samo jak moja mama (reszta rodziny jest katolicka), jednak obchodzę święta Bożego Narodzenia, Wielkanoc oraz innego typu święta, co bardzo dziwi ludzi w moim otoczeniu. Co roku zadawane są te same pytania: „Dlaczego obchodzisz święta Bożego Narodzenia, skoro nie wierzysz w Boga?”, „To pewnie przez prezenty, hmm?”.
I zaczyna mnie to wkurzać. Obchodzę święta, nie wierzę w Boga. I co z tego? Obchodzę je, bo to czas spędzania czasu z rodziną i przyjaciółmi. Ten okres powtarzany rok w rok stał się dla mnie bardziej tradycją rodzinną niżby religijną. Nie wiem, czy po prostu jest ze mną problem, czy może też ludzie nie potrafią zrozumieć tej prostej rzeczy. W szkole ominęłam wigilię klasową raz, gdy byłam chora. Za każdym razem pada to samo pytanie: „Co ty tu robisz? Przecież nie wierzysz?”. Odpowiem, co tam robię. To jedyny raz w roku, gdy klasa w jakikolwiek sposób integruje ze sobą. Pojawia się ta cała atmosfera. Prezenty? Jasne, jedni lubią je otrzymywać, a inni wręczać. Sama zaliczam się do obu grup, ale u mnie jak zwykle znajduje się to na drugim planie.

Jeszcze raz się zapytam – czy to ze mną jest problem, że obchodzę tak ważne dla katolików/chrześcijan (przepraszam, nigdy nie miałam tak naprawdę okazji poznać różnic pomiędzy tymi dwoma) święto bez czczenia Boga czy czegokolwiek innego? Czy skoro jestem ateistką, nie mogę brać udział w tych wydarzeniach, bo jest zarezerwowane dla osób wierzących? Czy to źle, że staram się wypełniać tradycję, by nic nie zmieniać w rodzinnych spotkaniach?
Dodaj anonimowe wyznanie