#JzQe6

Mieszkam daleko od szkoły. Moi rodzice nie są raczej wzorem do naśladowania, ale zawsze mnie odwozili i przywozili. Pewnego razu czekałam na nich pod sklepem, bo tam się umówiliśmy. Była ciężka zima. Ja tam stoję i czekam i czekam, więc do nich dzwonię. Chyba z 50 razy dzwoniłam, ale nie odbierali. Gdy w końcu się dodzwoniłam, okazało się, że całkowicie zapomnieli, że istnieję. Wrócili sobie do domu z moim rodzeństwem, ale beze mnie.
Skończyłam lekcje o 14, a dodzwoniłam się o 16.
Wrócili po mnie po godzinie siedemnastej.
W całym życiu tak mi nie było zimno jak wtedy — kilka godzin na dworze podczas zimy.
TwojaStaraSieODzieci Odpowiedz

Nie wiem, ile miałaś wtedy lat, ale serio nie wpadłaś na pomysł, żeby wejść do sklepu i się ogrzać?

Odpowiedzi (2)
Zobacz więcej komentarzy (2)

#0GE8Y

Brałam kiedyś udział w konkursie pt. „Dzieli nas pół wieku”. Do wzięcia udziału namówiła mnie wychowawczyni, większość osób pisała wiersze lub opowiadania — mnie poproszono o rysunek. Nad pracą siedziałam bardzo długo i naprawdę się postarałam.
W dniu ogłoszenia wyników pani dostała maila, że prace plastyczne nie są uwzględniane w konkursie i nawet nie zostałam wymieniona na stronie szkoły organizującej konkurs (mimo że regulamin dopuszczał prace plastyczne). Pracy również nie udało mi się odzyskać. Czułam się po tym wszystkim oszukana i na długi czas porzuciłam swoje hobby.

#05k0i

To wyznanie kieruję do posiadaczy psów, a szczególnie tych małych.
Wiem, że bardzo wygodnie jest prowadzić swojego pieska bez smyczy, bo się wylata i jest szczęśliwy. Jak najbardziej to popieram, tak długo jak panujecie nad tym psem.
Często pieski lubią sobie podbiegać do innych psów, a w szczególności do tych większych, co w teorii jest w porządku, jednak nie każdy pies ma ochotę się bawić z waszym pupilem. Często ten mały piesek nie tylko podbiega, a prowokuje, chce się gryźć z psem od siebie kilka razy większym i nie odpuszcza, pomimo odciągnięcia psa i pójścia w inną stronę, co więcej, on goni tego psa i jego właściciela. Niestety zdarzają się sytuacje, że znajduje się na wyciągnięcie pyska i są potem nieprzyjemne sytuacje.
Miejcie wyobraźnię i uważajcie na swoich podopiecznych, bo jak piesek rzuca się przez siatkę z psem większym, to nie jest słodkie. Kiedyś spotkacie się z tym psem na spacerze, a Wasz pies do niego podejdzie, by „kozaczyć”, co nie skończy się dobrze, gdyż właściciel innego psa może waszego nie zauważyć i pies niepotrzebnie naje się stresu.

#NXUBs

Wracam z pracy, tramwaj wypchany po brzegi, widzę młodą kobietę z dzieckiem ok. 7 lat. Matka siedzi, dziecko stoi obok. Wszyscy patrzą na matkę spod byka, aż w końcu starszy pan mówi do niej: „Co z pani za matka, dziecku każe stać!”. Co odpowiedziała? 
„To dziecko dzięki temu kiedyś panu ustąpi miejsca”. Pan zamilkł i poszedł kawałek dalej. 
Możecie hejtować, ale kobietę popieram w 100%, zwłaszcza że dziecko nie wyglądało na zmęczone czy niezadowolone. :)
Notaka Odpowiedz

Nie rozumiem tego związku przyczynowo-skutkowego.

Odpowiedzi (1)
Zobacz więcej komentarzy (1)

#Lz0ei

Dawno temu, w liceum siedziała przede mną w ławce dziewczyna, która podczas każdej lekcji non stop wydłubywała coś z czoła i włosów. Przekładała to na paznokieć, chwilę obserwowała, po czym strzelała z palca przed siebie. To coś trafiało czasem na podłogę, a czasem na plecy osób siedzących przed nią.

Po ponad 15 latach dalej zastanawiam się, co to było (łupież, wypryski? Nie mam pojęcia) i automatycznie wzdrygam się na samą myśl o tym.

#Fq8iJ

Pracuję, studiuję, mam wspaniałą córeczkę, tylko jej mama okazała się niezbyt uczciwą osobą. Zanim młoda pojawiła się na świecie, prowadziliśmy szczęśliwe życie, a jako że jesteśmy młodzi (nieco ponad 20 lat każde), korzystaliśmy z uroków beztroskiego życia. Tylko był mały szczegół, który mi umknął w tym pozornym szczęściu. Byłem zdradzany. Jak się o tym dowiedziałem, ona była już w ciąży. Konsternacja i w sumie ogromny ból. Zażądałem badań DNA, na które zgody nie było. Odszedłem, nie było w tym żadnego poklasku wśród znajomych, wręcz wrogość. Tylko moja rodzina się nie odwróciła i mi pomogła. Starałem się to, co się stało, odrzucić na bok, bo jednak to dziecko, które miała urodzić, mogło być moje. Wizyty u lekarza, chęć naprawienia czegoś, żeby dziecko miało pełną rodzinę, lecz chęci i inicjatywy z drugiej strony brakło. Nawet wszystko się odwróciło. Straszenie sądami, że nie zobaczę córki wcale. I przez jakiś czas tak było. Moja zacna dupa była obrabiana ze wszystkich stron. Zablokowałem wszystkie numery, konta na społecznościówkach i zamknąłem się pomiędzy domem a pracą. Zawaliłem wszystko, co można. Swego rodzaju depresja.
Minęło kilka miesięcy, malutka przyszła na świat, zakochanie w tym małym stworku nastąpiło od razu, ale emocje na bok. Propozycja badań, znów brak zgody. Prośby nic nie dawały, więc kontakt umilkł znów na kilka miesięcy. Potem z górki — badania, za które płaciłem niemałe pieniądze, wykazały, że mam córkę. Spotkanie i ustalanie alimentów niespodziewanie poszły gładko, jak i spotkania, na których mi zależało, bo dziecko musi mieć ojca.
Depresja nie zniknęła, znów przy życiu trzyma mnie tylko córka. Mimo że ja nic nie zrobiłem i byłem oszukiwany, mam łatkę tego, który zostawił kobietę w ciąży i alimenciarza. Czasami jednak warto się zastanowić, co o kim się mówi, bo życie różnie się układa, a słowa ranią, i to bardzo.
Postac Odpowiedz

A właściwie dlaczego wybrałeś alimenty, a nie opiekę naprzemienną?

Odpowiedzi (8)
Zobacz więcej komentarzy (1)

#szEk6

Kiedy mam poważną rozmowę, np. po kłótni z mężem, zawsze płaczę. No dobra... Ryczę, robię się cała czerwona i mam piskliwy głos. Nijak nie umiem tego powstrzymać i denerwuje mnie to, bo nie mogę spokojnie porozmawiać.
Mąż wyznał mi ostatnio, że mówi, że jest już wszystko okej, mimo że i tak jest nadal na mnie zły.
Robi to tylko po to, żebym przestała już płakać.
Szwedacz Odpowiedz

Myślałaś by spróbować pisać listy? Zamiast w klasyczny sposób, usiąść przy stole i wymieniać się kartką, bądź na spokojnie każdy napisze co leży mu na sercu, a potem się wymienicie. Twój mąż też nie może zamykać się w sobie "dla świętego spokoju", bo może Wam to w przyszłości utrudnić komunikację. Rozumiem, że tak odreagowujesz swoje emocje i nie ma w tym nic nienormalnego. Zwykła fizjologiczna reakcja. Zdziwiłabyś się ile osób tak ma.

Zobacz więcej komentarzy (1)

#Rn1to

Jestem obecnie w miejscu, które wielu określa „najlepsze lata twojego życia”. Czuję, jak czas ulatuje mi przez szpary pomiędzy palcami, a ja wciąż jestem samotny. Cholernie samotny. W szkole średniej miałem dziewczynę, ale potraktowała mnie nieładnie, trwało więc to bardzo krótko. Praktycznie całe życie jestem singlem. Teraz jestem na studiach, rodzice mówili mi, że spotkam tutaj wiele ambitnych i mądrych dziewczyn. I wiecie co? To jest absolutnie prawda. W czym więc jest problem?

Jestem niesamowicie brzydki, nieatrakcyjny fizycznie pod praktycznie każdym względem (nie chodzi o wzrost; ten mam przeciętny), a do tego powszechnie uznano mnie za nudziarza. Co niestety również jest prawdą.

Mam wielu znajomych na studiach, również koleżanki; ale to jest oczywiste, że żadna z tych dziewczyn nie jest mną zainteresowana w żaden sposób. Jedna taka dziewczyna mi się bardzo podoba; żeby nie było, również singielka; wiele razy rozmawialiśmy, również pod wpływem alkoholu. Widzę to dokładnie, że nawet wtedy traktuje mnie jak półpowietrze. Naprawdę trudno jest się pogodzić z myślą, że prawdopodobnie zostanę samemu do końca życia, a jeśli nie, to przepadną mi te „najlepsze” lata.

Bycie brzydkim to jest problem nie do przeskoczenia w żaden sposób. Nie palę papierosów ani zwykłych, ani elektronicznych, nie ćpam, uprawiam sporty, jak pić, to raz na ruski rok. Ale to nudziarstwo przesądza o mnie najbardziej. Czuję się jak nikt. Jak nic. Z doświadczenia wiem, że gadanie o „odwadze” itd. jest tylko gadaniem. Nie chcę od nikogo porad, chcę tylko zostać zrozumiany. Dziękuję za uwagę.
Postac Odpowiedz

To jest do przeskoczenia. Nie wiem, w jaki sposób jesteś brzydki, ale gdy robisz coś z wyglądem ponad codzienny prysznic, to już się wyróżniasz. Jeszcze jakbyś miał jakiś styl ubierania, a nie "pierwsze z brzegu" z szafy, to już w ogóle plus.
Wygląd to pojęcie względne, każdemu podoba się coś innego. Ale jak jesteś nudnym, zapuszczonym, narzekającym studentem - to fakt, trudno Ci będzie kogoś znaleźć.

Nowiencjestem Odpowiedz

Czytałem artykuł o procesie pewnego oszusta matrymonialnego, który wyciągnął ogromne pieniądze od kilkunastu kobiet. W większości młodych, choć i nieco starsze nie wykluczał.
Gość nie jest wprawdzie szpetny, ale nawet ze sporą dozą dobrej woli nie można go było nazwać przystojnym. Stąd spore zaineresowanie publiczności, jak mu się udało również pięknym, zamożnym i często młodym kobietom zawrócić wystarczająco mocno w głowie.
Tajemnica jego sukcesu na tym polu leżała w słowach, w tym co mówił. Pochodząc ze wsi, musiał się tego z książek nauczyć. Duża doza samozaparcia, wystarczająco silna motywacja i małomiasteczkowa biblioteka okazały się wystarczające.

Odpowiedzi (2)
Zobacz więcej komentarzy (3)
Dodaj anonimowe wyznanie