#mzUwE
Niedawno poznałem dziewczynę na spotted mojego miasta. Zaczęliśmy pisać, wszystko było bardzo dobrze, rozmowa nam się kleiła, jakbyśmy się znali już parę lat. Dzisiaj doszło do pierwszego spotkania i jak się spotkaliśmy, to chwilę pogadaliśmy, potem ona powiedziała, że musi już iść... i mnie wszędzie zablokowała. Jak ją jakieś dwie godziny potem spotkałem, to spytałem, czemu tak nagle uciekła i mnie zablokowała wszędzie, a ona tylko odparła, żebym popatrzał w lustro...
Wstydzę się tego, jak wyglądam.
Takie debilki się zdarzają, nie ma się co przejmować.
Nikt nie ma całkowicie symetrycznej twarzy, tym się nie przejmuj
#CkvLd
Teraz jestem mężatką i wraz z mężem wzięliśmy na siebie kredyt hipoteczny na 30 lat, aby kupić jednopokojowe mieszkanie o powierzchni 30 metrów kwadratowych, gdzie mieszkamy razem z moim już nastoletnim synem. Państwo uważa, że nas na to stać. Jest to dla mnie frustrujące, ponieważ moja ciężka praca i niewielkie zarobki nie pozwalają mi na wiele, a jednocześnie widzę, jak patologia i margines społeczny, rozmnażający się w niekontrolowany sposób, cieszy się lepszymi warunkami życia. W wielu przypadkach są oni właścicielami 3-pokojowych mieszkań socjalnych, posiadają dużą plazmę, dekodery telewizji satelitarnej, nowe samochody itp. Oczywiście otrzymują oni dofinansowania z gminy na wczasy nad Bałtykiem dla siebie i swoich dzieci, a Karyna i Seba balują dzięki programowi 500+. Karyna robi sobie tipsy i solaria, a Seba kupuje nowe bluzy z hasłami "Polski Walczącej". To smutne, ale prawdziwe. W końcu, jeśli chcesz żyć godnie, musisz ciężko pracować, ledwo wiążąc koniec z końcem, a zakupy w Biedronce robić z kartką i kalkulatorem.
Alimenty się należą i tyle. Po prostu nie zadbałaś o interes swojego dziecka. Bo co, nie chciało się po sądach chodzić? Jak ojciec nie płaci, ściga go komornik, tyle w temacie. A jak się udowodni, że nie płaci, to się ma alimenty od państwa. Tak samo jak nie chciało Ci się stać w kolejce po zapomogę. Dofinansowanie na wczasy i 500+ też by Ci się należało, wystarczyło postać w kolejce albo wypełnić dokumenty. Niestety ale żeby żyć na poziomie, trzeba być zaradnym, a nie jęczącą memłą, że mało, że drogo, że inni mają lepiej.
Jak można walnąć se dziecko w wieku nastoletnim i narzekać na rozmnażającą się patologię xD Dodatkowo, Twoja matka powinna pracować, a nie utrzymywać się ledwo z renty.
Ps. Teraz plazmy są niemodne.
Przykro mi, ale jeśli w każdej sprawie będziesz miała takie podejście jak w sprawie jednorazowej zapomogi na węgiel to tak będzie. Skoro syn jest niepełnoletni to psim obowiązkiem ojca było łożyć na jego utrzymanie.
#77nAN
Żałuję… ale o czym chcę napisać? Chciałbym cofnąć czas, chciałbym kilka błędów naprawić i podjąć lepsze decyzje w swoim życiu. Musiałem stracić kogoś najważniejszego, aby się przekonać, że jestem nieudacznikiem - tak jak mój ojciec, który nic nie potrafił i zniszczył moje dzieciństwo. Nawet nie pamiętam, aby brał udział w moim wychowaniu - potrafił tylko wyjaśniać paskiem i krzykiem. Teraz to wszystko odbija się na moim dorosłym życiu.
Dla mnie to był cudowny czas - trzy lata, w których miałem wspaniałą kobietę, którą kochałem nad życie. Traktowałem ją jak księżniczkę i przyjaciela, a ona o wszystkim wiedziała. Byłem w stanie jej uchylić rąbek nieba. Pracowałem na dwie zmiany, tylko żeby ona miała wszystko, co potrzebowała. Ona sama pracowała w sklepie jako kasjerka, a jej pensja była tylko jej pensją - ja tego nie ruszałem i mnie to nie interesowało, ile zarabia.
Zaczęło się wszystko od kłopotów. Przyjechałem z pracy do domu dziewczyny i zostałem oskarżony o kradzież pieniędzy z domu. Bardzo mnie to zabolało, i od tego momentu zaczęliśmy się kłócić. Zawsze były sprzeczki, ale zawsze się godziliśmy przez te trzy lata. Ten jeden miesiąc był dla mnie katorgą. Moje wachania nastroju były różne, bo nie wiedziałem, jak udowodnić, że nie ukradłem. W końcu powiedziałem: "Koniec z nami, nie wytrzymałem psychicznie".
Ona poszła w inne towarzystwo, a ja siedziałem z jedynym kumplem, którego znałem od piaskownicy. Tydzień za tygodniem ona mnie atakowała, żebym oddał kasę, a to nie była mała suma. Kumpel mnie ciągnął raz drugi na wódkę, żebym zapomniał o niej, i tak to się skończyło, że straciłem jedną pracę, a drugą uratowała mi moja mama, która załatwiła mi L4, mówiąc, że jestem chory.
Sobota rano po imprezie, obudziłem się u kumpla w domu. Kac nie był miłosierny. Patrzę na telefon i widzę 30 nieodebranych połączeń od znajomego. Oddzwaniam, a w telefonie słyszę: "Miała wypadek i nie żyje". Pierwsza myśl przez głowę: "Mama", ale kumpel dopowiedział: "Twoja była". Wpadłem w szał. Jak byłem pijany, tak szybko wytrzeźwiałem. Dzwonię do wujka, żeby potwierdzić informację. To nie był sen, tylko prawda.
Po trzech dniach, w dzień pogrzebu, stoję przed kościołem. Aż było mi głupio stać tak na uboczu. Ceremonia i cała reszta minęły. Po cmentarzu siostra byłej mnie zatrzymała i powiedziała: "To jest moja wina. Ja nią w to wszystko wciągnęłam. Teraz by żyła". Minął rok od jej śmierci. Zostałem sam, bo wszyscy twierdzą, że to ja zapoznałem ją z kolegami, którzy ćpają amfetaminę. Nawet mój przyjaciel, którego znam od małego, odsunął się ode mnie. Już nie mam sił. Jestem psychicznie wykończony, żeby tłumaczyć, jak i tak nie uwierzą. Mój dzień wygląda od tamtego felernego dnia tak: praca - dom, zero wyjścia gdzieś z znajomymi, bo ich nie mam.
Myślę, że czas zmienić otoczenie. Kumpel ma cię najprawdopodobniej dość, bo cały czas mu trujesz cztery litery w jednym temacie. Święty by tego nie wytrzymał. A pozostałe relacje, które opisujesz nie pozwalają ci zapomnieć o tych wydarzeniach i odzyskać równowagę.
Twoja dziewczyna mogła już wczesniej mieć problemy z uzależnieniem, a pieniądze, które rzekomo ukradłeś mogły być przepuszczane na używki. Zastanów się więc, czy kochała cię tak, jak się tobie wydawało, skoro rzuciła na ciebie tak poważne oskarżenie.
Poza tym polecam pogadać z terapeutą. Pozwoli ci to spojrzeć na różne sprawy z innej perspektywy.
Chyba czas, żebyś zmienił środowisko. Jej życia nie wrócisz, sama takie towarzystwo (mimo wszystko) podłapała, a ty musisz jakoś żyć. W innym otoczeniu, z czystą kartą.
#1wjSg
Lubię wieczorem szklaneczkę, lub dwie.
Ostatnio to policzyłem.
6 litrów whisky i 18 litrów Pepsi w miesiącu.
Muszę zrezygnować z Pepsi bo zrobiło się z tego dość kosztowne zamiłowanie.
Czyli 2, 5 litra czystego alkoholu na miesiąc. Dwukrotnie przekraczasz średnia krajową.
Ja osobiście nie rozumiem, jak można pić whisky. Jeden z niewielu alkoholi, który kompletnie mnie odrzuca.
#Pi7EP
Warto zrobić diagnostykę. Poczułam cię bycia "za szybą" jest dosyć charakterystyczne dla depresji ale może też pojawić się przy problemach hormonalnych. Możesz mieć problemy z tarczycą albo z podwzgórzem. Jest książka "ciało pamięta" o mózgowym przeżywaniu traumy. Tam są dobrze te procesy rozpisane. Zakładam że jesteś dziewczyną. Sprawdź stronę "dziewczyny w spektrum" i zobaczyć też czy nie rozwijasz się w spektrum autyzmu. Możesz też mieć dystymię. Sprawdź to proszę bo życie nie musi tak wyglądać. Zawalcz trochę o siebie. Wirtualany kop motywacyjny
#4WKo8
Są jednak dwie rzeczy, które nie pasują do reszty: po pierwsze, nie mam łysiny - wręcz przeciwnie, mam bujne ciemne włosy, ale z widoczną siwizną już od małego. Po drugie, z jakiegoś powodu zdałem egzamin na prawo jazdy i kupiłem 20-letni samochód za 4500 zł. Niestety, po dwóch latach rozbiłem go na drzewie i musiałem kupić drugi taki sam.
Pomimo wszystkich tych niedoskonałości, uważam się za szczęśliwego i czuję się wygrywem :) Czy jest ktoś w stanie mnie przebić?
Przedostatniej zdanie rządzi całym wyznaniem :) tak trzymać!
Idź do lekarza, niech Ci da skierowanie do Poradni Endokrynologicznej i Poradni Genetycznej. Być może to tylko zwykłe zaburzenia hormonów, ale może być też jakaś postać obojnactwa, a wtedy trzeba podjąć odpowiednie działania, bo ryzyko raka jest bardzo duże.
#XV4YA
Śmiechom nie było końca
#aM6kp
I teraz najciekawsze - kto jest winny? Przykro mi, ale w 90% największą winę ponoszą Ci, którzy sami wsadzili władzę i możliwości w ręce kościoła.
Niech każdy się zastanowi, czy chodzi do kościoła po to, by dostąpić królestwa niebieskiego po śmierci, czy dlatego, że "tak wypada", to tradycja, a co powiedzą ludzie?
A teraz zastanówmy się, czy Bóg, jeśli gdzieś jest, chce być reprezentowany na ziemi przez takich ludzi?
Krzyż stał się symbolem do zarabiania pieniędzy i wpływania na ludzi. I tak jest od zawsze, bo prawdziwy chrześcijanin nie zniżyłby się do zachowań reprezentowanych przez kościół.
Wszystkie 10 przykazań są łamane książkowo, a ludzie wciąż ślepo wierzą, że jakiś człowiek jest w stanie zapewnić im zbawienie.
"Módl się w domu zamknięty i z oknami zasłoniętymi, żeby nikt nie widział, a dostąpisz królestwa niebieskiego" - mniej więcej taki cytat z Biblii.
Żałuję, że takiego podejścia jak to nie miałem, gdy byłem młodym chłopakiem.
Czyli winę za zgwałcenie ministranta ponoszą w 90% parafianie chodzący do kościoła, a w 10% ksiądz gwałciciel? Ciekawe spojrzenie na problem
Jakoś zalatuje mi tu świadkiem jehowy. Bardzo uprościłeś ten fragment.
"Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. 6 Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie."
Myślę, że raczej chodzi tu o to, by nie obnosić się ze swoją wiarą czy postem, by nie robić z siebie lepszych od innych, bo nie wiesz co kryje się w ich sercach. Może modlą się na swój sposób. I Bóg widzi ich modlitwę. Nie módl się dla siebie, by ci było miło, że taki gorliwy i fajny jesteś, że masz łącze highway z Bogiem. Módl się jakbyś rozmawiał z Bogiem, jakby on był tuż obok i nikt nie musi o tym wiedzieć. Ten fragment raczej uczy pokory.
To nie znaczy, że mamy się modlić tylko w domciu. W kościele modlitwa reż ma sens, zwłaszcza jeśli podejdziesz do tego, jakbyś odwiedzał przyjaciela w domu. To nie księża są najważniejsi, choć rozumiem o co ci chodzi, że niektórzy i oni sami traktują się jak święte krowy.
#TfzD3
Pomyśl, że to była zgnita połówka jabłka
Kochana, głowa do góry. Rozwód to nie koniec świata. Wiem co mówię, bo też mam go za sobą.
Oczywiście ciężko jest porównywać, bo każda sytuacja jest inna, ale nigdy nie proś nikogo o uczucie. Mąż chce odejść - a niech idzie. Mocno Cię ściskam i trzymam kciuki z całych sił za Twoje szczęście.
Pytanie za co siedziałeś
Byłam kiedyś w związku z facetem, który "zapomniał" powiedzieć mi, że odbył wyrok za gwałt. Dowiedziałam się o tym od osób trzecich. Rozumiem, że to nic, czym zechciałby się pochwalić, ale to jest coś, o czym osoba, z którą chcemy spędzić życie powinna wiedzieć. Szczerość to podstawa w związku i prawda prędziej czy później wyjdzie na jaw, a taka prawda może zniszczyć wszystko, co budowaliśmy od początku.
Związek zakończyłam nie z powodu przeszłości mojego wybranka(chociaż gwałt to najgorsze przestępstwo zostawiające rany na psychice innej osoby, absolutnie nie da się go wybaczyć), ale przez zatajenie jej przede mną.