#k4qs9

Istnieje takie niezbyt eleganckie określenie podsumowujące moje wyznanie, lecz na tyle precyzyjne i zwięzłe że trudno go tu nie przytoczyć. "Na starej ***** młody **** się ćwiczy". Drogie Kobiety w wieku 35 - 60 a może i więcej lat, nie gniewajcie się na mnie za ten bezpardonowy frazes powtarzany przez młodzieńców w wieku 20 - 30 lat. Ale to do Was mam ogromną prośbę. Wasz wiek jest tu względny. Wszystko zależy od tego jak dbacie o siebie i co macie w głowie. Skorzystajcie z przywileju jaki daje Wam Wasza płeć w naszym społeczeństwie i zacznijcie bałamucić i uwodzić młodych prawiczków. Wasi męscy rówieśnicy na pewno spotkają się z ogólnym potępieniem czy nawet konsekwencjami prawnymi za bałamucenie i deflorowanie młodych dziewic. Natomiast Wy jako płeć żeńska jesteście w zupełnie innym położeniu i proszę abyście skorzystały z niego. Nikt nie potępi 55 - letniej damy za to że uwiodła młodego prawiczka i dała mu poznać smak prawdziwej kobiety po raz pierwszy w jego życiu. Co zyskuje prawiczek? Uniknie emocjonalnego chaosu, odrzucenia, presji, nerwicy zadaniowej i lękowego braku erekcji, kompromitacji, niechcianej ciąży, uczucia blamażu z powodu przedwczesnego wytrysku i innych zjawisk charakterystycznych przy próbie pierwszego stosunku z rówieśniczką niewiele mądrzejszą od niego. Co zyskuje dojrzała dama? Doznanie reminiscencji ze zbliżenia które już przeszło u niej do historii, użyźnienie żeńskiej części ciała między nogami spragnionej młodego, żywotnego, męskiego koktajlu, satysfakcję z osiągnięcia czegoś wyjątkowego, motywację by zadbać o siebie w dojrzały sposób, czyli bez udawania, że jest się "ponownie" nastolatką, ale że jest się najlepszą wersją samej siebie w okresie drugiej młodości, po prostu prawdziwą kobietą. Musicie drogie, dojrzałe Panie, potraktować takiego prawiczka z wyrozumiałością i dać mu szansę. To jeszcze młody głupiec, na pewno będzie nieobyty w kontakcie z kobietą, na pewno nie będzie wiedział co ma robić, co jest normalne, a co nie, na pewno pochwali się kolegom że "rżnął starą ****" itd. Bądźcie wyrozumiałe. Nie odwracajcie się od prawiczków, nie pozwólcie żeby byli traumatyzowani przez swe rówieśniczki. Piszę to zupełnie poważnie, drogie, starsze nieco Panie. Jesteście zbyt dojrzałe żeby nabrać się na miłosne ckliwości i głupstwa. Przejdźcie do rzeczy i weźcie drążek sterowniczy(dosłownie i w przenośni) w swe ręce. I nie zapominajcie że prawiczek nie jest mężczyzną i na początku nie możecie wymagać od niego męskich zachowań. Wszystko z czasem. Tysiące młodych jąder czeka na opróżnienie przez WAS, Drogie Panie.

Jeśli nie jesteś adresatem tego wyznania to przekaż to swej starszej koleżance, krewnej, sąsiadce, katechetce, cioci, itp.
Hvafaen Odpowiedz

Za dużo porno. Jak dorośniesz i przestaną co hormony buzować to zobaczysz, że ludzie a zwłaszcza kobiety w tym wieku gdzieś mają iidotyczne przygody, zwłaszcza z kimś z kim się wstyd pokazać. Te kobiety mają swoich chłopaków lub mężów, a jak są singielkami to po prostu chcą kogoś na swoim poziomie, bo nie mają tej chorej, męskiej potrzeby by wyżywać na słabszych

Odpowiedzi (1)
MojitoGhost Odpowiedz

Te za przeproszeniem wyznania robią się coraz obrzydliwsze.

Odpowiedzi (7)
Zobacz więcej komentarzy (5)

#9OW2Q

Lubię sobie czasem dla odmóżdżenia obejrzeć Hotel Paradise ale najnowszy sezon przechodzi wszelkie pojęcie pod względem jednego z toksycznych uczestników, który rujnuje psychikę kolejnym uczestniczkom i ciągle się dziwię, że produkcja go nie wyrzuciła. No ale nic musi się oglądać. Ale jak na to patrzę przypomina mi się czasem mój ex który był dokładnie tak samo toksyczny. Ubliżaniu nie było końca, przemoc słowna była na porządku dziennym. On zawsze wiedział najlepiej i był nieomylnym omnibusem. Ale jak tylko zadziało się coś nie po jego myśli to armageddon.
Moje poczucie własnej wartości spadło do bardzo, bardzo minusowych poziomów. Nie raz patrzyłam na siebie w lustrze i naprawdę nie wiedziałam kim jestem. Nie wiem dlaczego tak długo zajęło mi zerwanie z nim. Czułam się przez niego zmanipulowana, ciągle słyszałam teksty, że jak odejdę to sobie nie poradzę, choć przecież zanim go poznałam radziłam sobie w życiu świetnie i dobrze o tym wiedziałam.
Ile czasu mi to zajęło tyle zajęło ale uwierzcie mi że kiedy przekraczałam próg naszego wspólnego mieszkania z ostatnią torbą i jechałam do nowego mieszkania to był najpiękniejszy dzień w moim życiu. I on stojący w korytarzu z niedowierzającą miną, że jednak to zrobiłam. Od tamtej chwili zaczęło się moje życie.

Dziewczyny! Nie dajcie sobie wmówić, że sobie nie dacie rady. Nie dajcie się zastraszyć. Nie pozwalajcie na przemoc. ŻADNĄ, która jest skierowana w waszą stronę. Jeśli czujecie, że wasza relacja nie przypomina zdrowej relacji, nie ma w niej szacunku i rozmów tylko fochy i wieczne awantury i ubliżanie to wiejcie!
Wiele z nas nie ma żadnego wzorca związku. Przyciągamy tosykow bo same mamy problemy i nieprzepracowane sprawy, albo marzy nam się, że kogoś uratujemy. NIE. NIE. NIE i jeszcze raz N I E!
Myślcie o sobie, dbajcie o siebie. Zasługujecie na szacunek i normalne traktowanie.
Jeśli chcecie wiedzieć jak wygląda chora relacja obejrzycie sobie ten sezon. Może wiele z was przejrzy na oczy i się uratuje.

Dziś jestem w szczęśliwym związku, czuje miłość i bezpieczeństwo. Nie ma krzyków, fochów, cichych dni, manipulacji.
Droga do tego też sporo zajęła. Dużo dała mi terapia i odcięcie od toksycznego typa który usilnie lubił o sobie przypominać.

Błagam jeśli czujecie że coś jest nie tak nie idźcie w to. Wasze ciało i intuicja zawsze podpowiadają wam dobrze. Słuchajcie siebie!
nevada36 Odpowiedz

Nie oglądaj tego!

Odpowiedzi (1)
Hvafaen Odpowiedz

Ja nie potrafię nawet minuty tych seriali wytrzymać. Ci ludzie są tak żałośni i niebezpiecznie dla otoczenia głupi, że nie daje rasy

Odpowiedzi (4)
Zobacz więcej komentarzy (2)

#yJAy2

Była starsza ode mnie o 10 lat. Trudno uwierzyć ale moja pierwsza dziewczyna była starsza ode mnie o całe 10 lat. Wówczas tego nie rozumiałem. Wówczas wydawało mi się, że wreszcie znalazłem swoją drugą połówkę. Wyobrażacie sobie? Typowy 26-letni prawiczek i 36-letnia milfa nosząca staniki wielkości namiotów cyrkowych. I tym oto sposobem przestałem wreszcie być prawiczkiem. Wreszcie mogłem poczuć się jak prawdziwy facet. Lecz, o dziwo, im dłużej trwał nasz związek, tym bardziej moja milfowa wybranka okazywała irytację względem mej osoby. Miała pretensje, że nie jestem taki jak jej poprzedni kochankowie – wysokie czady z kaloryferem na brzuchu i więzieniem na koncie. No cóż, rzeczywiście nie mam 1,90m. Ale skoro nie byłem w jej typie to czemu ze mną w ogóle była? Czemu mnie poderwała? Czemu mi nadstawiła tyłka?

Dziś to wiem. Chodzi o ścianę.

Ona po prostu przestała się liczyć dla czadów. Czad wolał ruchać młodsze, a nie 36-letnie milfy. Ona nadal by pragnęła tych czadów, tyle, że oni już nie pragnęli jej.

Więc co jej pozostało? Samotność albo obniżenie wymagań.

Drastyczne obniżenie. Tak drastyczne, że jedynymi osobami chętnymi skusić się na obwisłe cycki okazali się młodociani prawiczkowie tacy jak ja. W ten oto sposób stałem się wybrańcem losu. Ale nie powiem, przez początkowy okres znajomości obydwoje mieliśmy z tego korzyści. Ja mogłem se poruchać, a ona mogła się dowartościować świadomością, że wciąż jest młoda i wciąż są na nią chętni faceci (facet). Jednak nie chwaliła się już mną przed koleżankami. Wstyd jej było, że one mają prawdziwych mężów, a ona musi łasić się na jakiegoś szczyla, który spuszcza się szybciej niż natychmiast.

I vice versa. Ja nie chwaliłem się nią. Przynajmniej nie przed włąsną rodziną. Wstyd mi było zaprosić na święta starą prukwę, która mogłaby być koleżanką mojej mamy. Zwyczajnie wstyd. Dlatego nasz związek nie potrwał długo. Z tego co wiem, ona, w przeciwieństwie do mnie, jest do dziś sama.

Chciałbym przestrzec tym wyznaniem wszystkich młodych prawiczków. Uważajcie na milfy, szczególnie takie zdesperowane na dziecko. Instynkt macierzyński potrafi się odezwać nawet w najbardziej zagorzałej feminazistce, która jeszcze do niedawna uważała dzieci za obciążenie przeszkadzajace w wygodnym życiu. Jak usłyszcie od takiej milfy, że nie trzeba zakładać gumy, bo ona bierze tabletki to UWAŻAJCIE. Bo może się okazać, że… och, zapomniała wziąć tabletkę. Ojej, co za nieuwaga. I akurat bąbelek się trafił. Och, co za przypadek.

Mam dreszcze na samą myśl, że mógłbym z taką idiotką wpaść. A przecież mogłem. Naprawdę mogłem. Początkowo zawsze mi dawała i zawsze chciała to robić bez gumy. Być może stąd ta jej późniejsza irytacja, że mimo poświęcenia, mimo nadstawiania mi tyłka, test ciążowy nie chciał się zabarwić?
ingselentall Odpowiedz

Dziadziuś, ile jeszcze będziesz zasrywał anonimowe swoimi incelskimi bajkami?

Odpowiedzi (5)
StaryCap Odpowiedz

A wiesz ze ta twoja nastolatka miała więcej chu*ow w sobie niż 36letnia milfka. I pukały ją takie czady ze im do modzeli nie dorastasz. Teraz ty jesteś sciana czy jak to sobie nazywasz. Buja się z tobą mloda pipa z zagranicy, jak się ogarnie tutaj to Cie zostawi w pizdu :) pozdro ogierze

Odpowiedzi (2)
Zobacz więcej komentarzy (8)

#cdcda

Pracowałem kiedyś w magazynie, gdzie zatrudniłem się 1 grudnia, a urodziny mam w mikołajki. Drugiego bądź trzeciego dnia pracy przyszedł chłopak z kartką i mówi, że zbiera pieniądze na prezent dla Mikołaja, bo zbliżają się jego urodziny. Myślę sobie, że spoko firma, ledwie się zatrudniłem, a już prezent chcą mi kupić.
6 grudnia nadszedł, wołają mnie do biura, przygotowuję sobie w głowie podziękowania. Po czym się okazało, że mój ówczesny kierownik nie dość, że ma takie samo imię, to jeszcze urodził się w mikołajki...
I tak co roku, przez 6 lat.
Nikt do tej pory nie ogarnął, że też mam urodziny, nawet mój szwagier, z którym pracowałem. Kiepsko tak stać i śpiewać, kiedy nikt nie śpiewa tobie.

PS Wikary, to o Tobie, jeśli czytasz😁
Evrard Odpowiedz

A skąd mają wiedzieć? A jak ktoś Ci grzebał w dokumentach to i tak się nie przyzna bo by sobie narobił gnoju.

Odpowiedzi (1)

#5Oxrp

Krótka historia o tym, że miłość owszem, jest cudowna, ale przede wszystkim najważniejszy jest szacunek.
Kobiety są silne, to prawda. Mówi się, że dużo wytrzymają, cierpienie „uszlachetnia” itd. W końcu jak kogoś poznajemy, to nikt nie ma napisane na czole „mam problemy z emocjami/agresją”.
Ja skończony magister, on prawie 10 lat starszy. Na początku było naprawdę dobrze. Po czasie wyszło, że lubi piwo. OK, niech lubi. Wszystko w rozsądnych ilościach jest dla ludzi. Ja lubię wino od czasu do czasu, i co? :)
Potem się okazało, że parę lat zanim mnie poznał, co drugi weekend spędzał w klubach z kumplami. OK. Jazda autem po alko? OK. Picie z kumplami aż do odcięcia i kac następnego dnia? OK. W końcu „był kawalerem”, to musiał jakoś spędzać weekendy. Jak się o tym dowiedziałam, poleciłam wizytę u terapeuty, w końcu musi być jakieś podłoże chęci zmiany stanu świadomości. Poszedł. Okazało się, że wszystko OK.
Minęło pół roku spokoju, naprawdę było dobrze. I nagle ni stąd, ni zowąd: obrażanie przy kasjerce w sklepie, zazdrość o mężczyzn wokół, notoryczne krzyczenie po kierowcach i przeklinanie bez powodu w trakcie jazdy autem, przeklinanie po ludziach z yt (czasami oglądałam różne kanały) i HIT: obgadywanie mnie z tymi imprezowymi kumplami z czasów kawalerskich i pretensje, że ich „unikam”. Hmmm, ciekawe dlaczego.

Drogie kobietki. Chore emocje mężczyzn to ich chore emocje.
Ja wytrzymałam w tym chorym układzie ponad rok, dając szansę i myśląc, że to wina stresu. Nie. Jest szereg wielu zaburzeń psychicznych i osobowości, za które nie musicie brać odpowiedzialności. Życie jest piękne, jest jedno, zwłaszcza jak planujecie założyć rodzinę, to nie ma przebacz. Dobry mąż to skarb i warto odpuścić „wielką miłość” i podarować sobie święty spokój.

Dodam, że to nie był typ łobuza. Zwykły facet ze wsi, wychowany w pełnej rodzinie. Jego problemy z głową wyszły po drodze.
Hvafaen Odpowiedz

Jak dobrze, że odeszłaś.

ingselentall Odpowiedz

A kto sobie go wybrał? No kto?

Odpowiedzi (9)

#Oj4td

Mam 28 lat. Skończone studia i nadal bez „porządnej” pracy. Brzmi znajomo? Cóż, mój przypadek jest nieco inny. Brak porządnej pracy oznacza dosłownie brak porządnej/normalnej pracy. Aktualnie utrzymuję się z pracy dorywczej, gdzie załatwienie jej to też były cuda na kiju, i mieszkam z rodzicami. Nie jestem w stanie zarobić i odłożyć w zasadzie na nic, poza marnym wyjściem na zero. Żeby nie było, pracowałem wcześniej w normalnej robocie, ale zmiana miejsca zamieszkania i... no właśnie. W czasie studiów miałem w miarę normalną jak na studenckie warunki, dobrze płatną prace. Skończyłem studia, myślę – awans. A tu totalna lipa. W zasadzie jest gorzej niż na studiach. Okazało się, że przydałoby mi się parę kursów do mojego kierunku (no ale żeby je zrobić, muszę mieć kasę, której nie mam). Zawody, na które teoretycznie mógłbym iść po studiach/zgodne z kierunkiem, pozostają dla mnie z pewnych przyczyn niezależnych ode mnie zamknięte. Dosłownie i nie ma się co siłować z koniem. Niestety ogarnięcie tego wszystkiego zajęło mi rok. Teraz jestem w totalnie beznadziejnej i demotywującej sytuacji. Sytuacji nie poprawia brak znajomych (ludzie po studiach się porozjeżdżali) i dziewczyny. Czuje się, jak wszyscy poszli do przodu, mniej lub bardziej udanie urządzają się. A ja... czuję się, jakbym stał w miejscu. Zazdroszczę ludziom, którzy mają nawet niewdzięczną stałą robotę i dostają za to kasę. Wiem, że nie nadrobię już tego poziomu. Próbuję się pocieszać, że są inni, że są ludzie pasożytujący na garnuszku... Ale jak tak nie potrafię. Chcę coś robić, rozwijać się, pracować. Ale każda próba jest kontrowana przez życie, coś w stylu „Dobra, tu ci sypnę marną kasą, ale to nie dla ciebie/nie nadajesz się/mogłoby być, ale nie dla pasa kiełbasa/idź sobie posiedzieć jeszcze u rodziców”.
Eh, błagam, jest tu ktoś z jakąś shitworking, co go całkowicie demotywuje z życia? Słyszałem, że ludzie ponoć narzekają na pracę od 9 do 17. Chętnie wezmę twoją pracę, mogę ci nawet oddawać część zysków.

PS Próbowałem nawet być pracownikiem fizycznym i dwa razy próbowano mnie oszukać, wykorzystując moją ciężką pracę.
Dantavo Odpowiedz

A jakie konkretnie studia skończyłeś? Dzisiaj ukończenie studiów nie jest żadnym osiągnięciem. Są też tragiczne kierunki, które bez dodatkowej pracy (kursy, drugie studia, jakieś dodatkowe działania i zdobywanie doświadczenia) są bezwartościowe. Niestety wielu ludzi ma podobny problem do Twojego, bo po studiach okazuje się, że tak naprawdę tylko zmarnowali czas. Być może problem jest też w miejscu zamieszkania. Są małe miejscowości, gdzie o pracę jest naprawdę trudno. Być może powinieneś zebrać jakiekolwiek pieniądze i spróbować wyjechać do większego miasta.

Odpowiedzi (1)
Awtroil Odpowiedz

Zaraz po studiach byłem w podobnej sytuacji, tylko realia były gorsze.
Nie szukaj koniecznie pracy w zawodzie związanym ze studiami - na początek byle co. Nie wiem jak to wygląda w Twoich stronach, ale w moich jest całkiem sporo ogłoszeń o pracę, gdzie biorą kogo popadnie - bez doświadczenia, czy umiejętności.
Inna sprawa, że sporo takich firm, to kołchozy, czy inne Januszexy - popracujesz kilka miesięcy i będziesz chciał uciekać.

Zobacz więcej komentarzy (2)

#MhXcu

Historię tą wielokrotnie opowiadała mi moja babcia, dotyczy ona jej dziadków, a moich prapradziadków, ale dla ułatwienia rozumienia historii będę ich nazywał po prostu "babcia" i "dziadek".
Dziadkowie przeprowadzili się na pewien czas do Francji (do Carmaux), razem z ich małymi jeszcze dziećmi, w poszukiwaniu dobrej pracy i zarobku, za namową braci dziadka, którzy również tak postąpili.
Mieli oni zamieszkać w domu o numerze 13, co już babci nie za bardzo odpowiadało, gdyż była ona nieco przesądna, tak samo jak innym osobom, którzy właśnie z tego powodu nie chcieli tam zamieszkać. Obawy babci okazały się jednak słuszne...
Dziadek pracował na kopalni, zawsze na drugą zmianę, zatem w domu pojawiał się dopiero późnej nocy. Babcia zostawała zawsze sama z dziećmi przez ten czas. Chyba codziennie, dokładnie o północy z piwnicy dochodziły dziwne, niezidentyfikowane dźwięki, trwające nieprzerwanie przez parę minut, coś jakby ciągłe stukoty, połączone z dźwiękami łańcuchów. Dzieci przez ten czas spały, więc babcia była jedyną osobą, która to słyszała. Kiedy powiedziała to dziadkowi, ten oczywiście jej nie wierzył. Nie było go w domu o tej porze, więc nie miał tego jak zweryfikować. Po kolejnych próbach przekonania go, postanowił, aby jego przyjaciółka została z nią na noc i sprawdziła, czy coś będzie się działo.
Nie wiem, jak to możliwe, ale właśnie tej nocy nic się nie zdarzyło. Żadnych dźwięków. Po tym dziadek całkowicie zbagatelizował sprawę, tłumacząc to jakimiś urojeniami i wymysłami babci. Czy cokolwiek znajdowało się w tej piwnicy, nie chciało, aby wiedział o nim ktokolwiek inny?
W pewien dzień jednak, na kopalni była awaria windy, przez co pracowników wypuszczono wcześniej. Dziadek wrócił przed północą, dlatego podczas jedzenia posiłku po powrocie, sam był świadkiem tamtych dźwięków dochodzących z piwnicy. Zszedł tam, co prawda już po fakcie, i sprawdził, wszystko było na swoim miejscu, nic nie wyglądało, jakby miało powodować takie odgłosy. W każdym razie uwierzył już babci.
Dźwięki te pojawiały się podobno w ten sam sposób aż do czasu ich późniejszej wyprowadzki. Nie znali oni historii tego domu, ani czy ktoś w nim umarł. Ale czy numer 13 miał z tym jednak coś wspólnego czy to tylko zwykły przypadek?
Nie wiem, czemu nie próbowali bardziej zweryfikować tego zjawiska, ale może po prostu sami się tego bali...
AvusAlgor Odpowiedz

Znam podobny przypadek. Pewna doktorantka filologii romańskiej i nauczycielka języka polskiego cierpiała na zaburzenia snu. Ciągle przeszkadzały jej jakieś szmery, źródła których nie potrafiła ustalić. Początkowo myślała, że jest to wina zmęczenia i stresu w pracy. Zakup wspaniałego, komfortowego, solidnego i bardzo ciężkiego dębowego łóżka na ozdobnych nóżkach też nie pomógł.
Szukając przyczyn, wymyśliła, że dręcząca ją bezsenność i omamy słuchowe są wynikiem braku partnera, którego nie miała od III roku studiów. Zainstalowała Tindera, ale szczęście jej nie sprzyjało. Kolejni kandydaci nie spełniali oczekiwań, bo albo mieli za kiepski samochód, albo za niskie wykształcenie, albo nie znali się na polskich serialach, albo lubili herbaty smakowe, których doktorantka z kolei nienawidziła. Dodatkowo żaden nie był podobny do jej matki, którą to szczerze podziwiała.
Przedłużający się brak snu co raz poważniej dawał jej się we znaki. Którejś nocy, gdy nie mogła zasnąć, usłyszała szczególnie wyraźny szmer dobiegający spod łóżka. Zajrzała pod nie, ale niczego nie zauważyła. Wiedziona ciekawością wlazła tam i wtedy wydało jej się, że ktoś jest na górze. Wygramoliła się czym prędzej, lecz nikogo nie było. Znów jednak miała wrażenie, że ktoś jest pod łóżkiem. Rzuciła się pod nie, ale było pusto, natomiast z pewnością ktoś był na wierzchu. To ganianie się z duchami trwało do rana, kiedy wreszcie zmęczona zasnęła na fotelu. Wtedy uknuła plan. Podpiłowała nogi od łóżka i obwiązała je sznurkiem tak, że wystarczyło jeno pociągnąć, aby rozleciały się na wszystkie strony. Położyła się na pościeli i nasłuchiwała. Gdy dobiegł ją szmer spod łóżka, złapała sznurek i energicznie pociągnęła. Nóżki się rozjechały a ciężki, dębowy stelaż pozbawiony filarów runął z łoskotem na podłogę przygniatając i uśmiercając na miejscu ukrywającego się tam Mariusza, jej kolegę z podstawówki, zakochanego w niej bez pamięci, który to od lat nieprzerwanie śledził każdy krok swej miłości.

Odpowiedzi (5)
Zobacz więcej komentarzy (2)

#QfoxU

Zrezygnowałem z poszukiwania partnerki. Może to ze mną jest coś nie tak i to moja wina, źle do tego podchodzę, sam nie wiem. Faktem jest że to ja kończyłem część znajomości z kobietami. Mam za wysokie wymagania jeśli chodzi o drugiego człowieka. Tyle jest biadolenia w przestrzeni publicznej o równym traktowaniu, parytetach, zrównania płac itp. więc dlaczego panie milczą o związkach? Bo tak wygodnie? 90% kobiet z jakimi miałem do czynienia w swoim życiu od samego początku stawiały się wyżej w hierarchii i w roli nagrody ostatecznej. Do tego dochodziły różne sposoby manipulacji, np. żeby wymusić pewne zachowanie z mojej strony - atak i wypominanie mi jakiś moich błędów, albo milczenie. Wyobraźcie sobie że wracacie z pracy zadowoleni po udanym dniu, ładna pogoda, wchodzicie do domu a tutaj Wasza "druga połówka" nie odzywa się do Was. Nie powie Wam o co chodzi tylko milczy. Albo w innej konfiguracji zaczyna Was atakować wytykając jakieś błahostki typu nie włożone mleko do lodówki, pozostawiona gąbka w zlewie itp. I to w taki sposób jakbyście byli najgorszymi ludźmi na świecie. Ale to przecież nie jest przemoc, kobiety mają do tego prawo! Poza tym jak można ciągle zapraszać kogoś w jakieś miejsce i wymagać płacenia od tej osoby? 100% kobiet tak robi. Tutaj równouprawnienie też nie dociera.

Niestety, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to że na starość nie będzie miał kto podać mi szklanki wody. Nie będę w stanie samodzielnie wstać z łóżka. Aż w końcu padnę z wygłodzenia, wycieńczenia i wyczerpania. Co więcej, nawet nie będzie miał kto mnie pochować. Nikt nie wejdzie do domu zamkniętego na klucz. Moje ciało zacznie się rozkładać, na całą chałupę smród rozkładającego się ciała, ściany i wszystko w domu czarne z brudu i zakurzenia, prąd, woda i gaz wyłączone z niezapłaconych rachunków a przez wszystkie robaki i szczury która zakocą się w domu zostanę zeżarty łącznie ze szkieletem.
MaryL2 Odpowiedz

Przykro mi, że takie coś cię spotkało :/ spróbuj poanalizowac czym się kierujesz przy wyborze, że na takie kobiety trafiasz. Jeśli denerwuje cię płacenie za kobietę, to może szukaj wśród bardziej wykształconych, lepiej zarabiających kobiet?

A jeśli chodzi o gąbki w zlewie i takie tam, to też często się o takie rzeczy czepiałam. I mam pytanie, bo zawsze mnie to zastanawialo: czemu po prostu nie możesz tej gąbki odkładać na miejsce? Powiem ci mój punkt widzenia: wracam z pracy, słońce świeci, myślę sobie co fajnego w domu porobię i wchodzę, a na chacie smród gąbki gnijącej w zlewie. Pełno wiórów z herbaty w odpływie. W odpływie, który wczoraj 2h szorowałam, aż porozdwajaly mi się paznokcie. A 100 razy prosiłam, żeby tak nie robić. Czy on mi to robi specjalnie? Czy traktuje mnie jak śmiecia? Wraca chłopak, pytam o gąbkę, a on „znowu ci coś nie pasuje? Czy nigdy nie może być dobrze?”.

Odpowiedzi (3)
K19922023 Odpowiedz

A może zmień swoje preferencje? Bo coś widzę że szukasz pustych lal a potem się dziwisz że odstawiają fochnięte księżniczki

Odpowiedzi (1)
Zobacz więcej komentarzy (6)

#uyeGp

Mam pewną koleżankę, nazwijmy ją Ola. Jest ode mnie dwa lata młodsza, ale mieszkamy po sąsiedzku w małej miejscowości i zawsze dobrze się dogadywałyśmy. Kilka domów dalej mieszka, nazwijmy ją Magda. Magda jest w wieku Oli i razem chodziły do klasy do podstawówki. Z Magdą takiego dobrego kontaktu nigdy nie miałam. Ma rodziców, którzy próbują się przed wszystkimi pokazać, kim to oni nie są. Po prostu kreują się na lepszych i bogatszych od innych, a poza tym mają krewnych pracujących w okolicznych urzędach.

Kiedy spotykałam się z Olą, za każdym razem mówiła, jak ta Magda się zachowuje - wyśmiewa się z innych, że mają mniej pieniędzy, mówi tylko o tym, co ma i ile to kosztowało, na jakich wakacjach była, co robiła i za ile. Ola mówiła, że w pewnym momencie cała klasa miała dość Magdy i finalnie nikt nie chciał się z nią kolegować. Doszło do tego, że mama Magdy płaciła mamie innej dziewczynki, żeby się z Magdą zadawała. Chore, prawda?

Jakiś czas później zauważyłam, że Ola zaczyna się spotykać z Magdą, ale kiedy są gdzieś razem, np. na spacerze, Ola nie mówi mi nawet "cześć". Dopiero jak Magda się odwraca, Ola dyskretnie mi macha na powitanie. Wiele razy zdarzyła się ta sytuacja, a ja coraz bardziej miałam wrażenie, że Ola się mnie wstydzi i nie chce źle wypaść przy tej "lepszej" koleżance.

Ola i Magda poszły do szkoły średniej, na jeden profil. To znaczy, Ola chciała iść na coś innego, ale Magda jej to wybiła z głowy, i tak Ola wylądowała na niechcianym profilu tylko ze względu na zdanie Magdy. Czasem wychodziłam z Olą w weekendy na jakiś spacer po miejscowości. Z jej opowieści wywnioskowałam, że daje się wykorzystywać Magdzie. Na przykład, kiedy wychodzą z grupką ludzi z klasy, kiedy Magda rzuci hasło: "Ola dzisiaj stawia wszystkim jedzenie", to Ola się nie sprzeciwia. Magda, mając chłopaka, spotykała się przy okazji w ukryciu z innym chłopakiem, a Ola miała jej bronić i mówić, że wcale nie spotyka się z innym. I wiele podobnych sytuacji.

W końcu wyjechałam na studia i bywałam w domu rodzinnym tylko na weekendy. Oczywiście, chociaż w soboty chciałam się widzieć z Olą. Dzwoniłam, nie odbierała. Kiedy pisałam, czy się spotkamy o danej godzinie, zawsze były wymówki. "Nie mogę, bo pomagam rodzicom" - a wysyłała na snapchacie zdjęcia, jak leży i ogląda netflixa. "Jestem chora" - a godzinę później widziałam, jak z Magdą jeździły na rowerach. "Jak Magda nie będzie mogła to z tobą wyjdę", albo "Nie wiem, co o tej godzinie będę robić".

Wydaje mi się, że Ola się mnie wstydzi przed Magdą, bo ja nie udaję kogoś "lepszego". Chciałabym to z Olą jakoś wyjaśnić, ale ona coraz rzadziej mi odpisuje, nie wspomnę o tym, że nie chce się nawet ze mną spotkać.
ingselentall Odpowiedz

Zajmij się swoim zyciem. Jak na razie żyjesz cudzym.

StaryCap Odpowiedz

To smutne jak ludzie zabiegają o przyjaźni u ludzi, którzy na ich przyjaźń nie zasługują. Znajdź sobie inną ekipę, bo tutaj miejsca dla ciebie nie ma.

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie